Szukasz motywacji do ruchu? Odlajkuj fit konta, obserwuj dzieci.
Patrzysz na zegarek i sprawdzasz, czy wybiło 10 tysięcy kroków. Zadanie odhaczone. Yuhuuu. Ciało widząc liczbę 10 tysięcy przełączy się w tryb zdrowie...
Spacer. Patrzysz na zegarek i sprawdzasz, czy wybiło 10 tysięcy kroków. Zadanie odhaczone. Yuhuuu. Jeśli nie, to można jeszcze podreptać przed snem, żeby się zgadzało. A czemu tak?
Jest maj — czemu zamiast kroków nie liczysz, ile gniazd ptaków widzisz po drodze, i nie zauważasz, jak dzięki napinaniu i rozluźnianiu mięśni napięcie opuszcza ciało? Odpowiedź jest prosta: ruch stał się narzędziem rozwoju osobistego, przestając być elementem natury człowieka.
Dlatego wybieraj mądrze swoich nauczycieli, bo możesz trafić na takich, którzy ci go jeszcze bardziej zepsują.
Muszę ci się do czegoś przyznać. Sama zastosowałam się jedynie do pierwszej części rady z tytułu. Zrobiłam czystkę w mediach społecznościowych, ale że nie miałam w pobliżu dzieci, zainspirowałam się Britney Spears, która powiedziała w swojej biografii, że taniec pomaga jej przetrwać. I to było to.
Czy ja mogę też nauczyć się takiego podejścia do ruchu?
A może nie muszę, bo ja już go miałam — w dzieciństwie. Co prawda nie wierciłam się, nie mogąc usiedzieć w miejscu, ale skakanie w gumę, rower, skakanka, wspinaczka górkowa w celu zjechania na sankach, gra w klasy — to był mój żywioł. Tak radziłam sobie z nudą i tak utrzymywałam stosunki towarzyskie.
Od tamtego czasu minęło ze 20 lat. Jak miałam wrócić?
Nowoczesna wizja ruchu polega na efektywnym osiąganiu celów. Do wyboru, do koloru: budowanie stalowych pośladków, chudnięcie, zachowanie zdrowia lub odwracanie chorób, pobijanie swoich rekordów w biegach, kształtowanie silnej psychiki, większa wydajność w pracy, piękne ciało.
Jeśli się tyle razy słyszało te hasła, można nawet uwierzyć, że samemu się tego chce. Tylko w głębi serca siedzi prawda, skrywana ze wstydem przed światem, że może nam wcale na tym tak bardzo nie zależy. Byłoby miło, jakby było, a jak nie ma — to nie.
Nawet gdybym chciała mieć tak powierzchowne marzenia, jak napompowane pośladki, to ja w nie nie wierze na tyle, by codziennie się stawić gotowa do walki o nie. Nie zależy mi i nie umiem sobie przetłumaczyć by się to zmieniło. I tu się pojawia problem, bo jeśli nie dla pięknego ciała to po co?
A przecież wystarczy zaobserwować dzieci, które nie wyrosły z nosem w telefonie.
Wiercą się i kręcą, denerwując ułożonych, opanowanych dorosłych. Nie muszą mieć opłaconej sesji z trenerem w czwartkowe wieczory, by zmusić się do wstania z kanapy. Zmęczone i uśmiechnięte po aktywnym dniu dzieciaki nie planują „robienia nóg w poniedziałek”. Nie mają na lodówce zdjęcia wyrzeźbionej sylwetki Pani X, mającej je motywować do wylewania siódmych potów podczas treningów.
W słoneczne dni w szkole podstawowej nie mogliśmy się doczekać przerwy, by wyjść na betonową płytkę przed szkołą i zacząć zawody skakania w gumę. Nasza miejscówka była obok skrzynki z głównym zaworem gazu. Wpadliśmy na pomysł, by zniszczyć skupienie drużyny przeciwnej, powtarzając w kółko: „główny zawór gazu, główny zawór gazu…” To nie było kardio, ani zdrowy kręgosłup, czy spalanie drugiego śniadania. To była zasłużona przerwa.
Nie jestem specjalistką od ruchu i nie będę tutaj nikogo pouczać. Udało mi się jednak opracować system powrotu do aktywności fizycznej u osób wyczerpanych i zniechęconych. Będę o tym mówić szerzej, wkrótce…
Póki co, moja rada jest następująca: jeśli chcesz powrócić do dziecięcej relacji z ruchem, daruj sobie motywowanie się metamorfozami z Internetu. Ruch jest najczęściej przedstawiany w kontekście osiągania czegoś i kształtowania sylwetki.
Niech ci się tylko znudzi albo zabraknie siły, a motywacja ulotni się jak gaz z niedokręconej butelki pepsi.
Pozwól sobie odkryć, jak ciało w ruchu zmienia twój dzień na lepszy, pozwala się wysypiać, reguluje nastrój, wzmacnia psychicznie, poprawia skupienie, uspokaja umysł, redukuje napięcie. Zauważ, jak pogłębia się kontakt z ciałem, kiedy świadomie napinasz mięśnie. Poczuj wolność polegającą na beztroskich podskokach, płynnym przemieszczaniu ciała w wodzie, odpływaniu w tańcu — albo czymkolwiek innym, na co twoje ciało ci pozwala.
Co najważniejsze: nie udawaj kogoś, kim nie jesteś. Nie zmieniamy się tak bardzo, by stać się całkowicie nowym człowiekiem.
Zainspirujmy się japońską filozofią Wabi-sabi, która mówi o uświadomieniu sobie, że w niedoskonałościach, naturalności i przemijaniu również jest piękno, co kłóci się z zachodnią tendencją do dążenia do perfekcji i symetrii.
Michael Norton w książce Efekt Rytuału, gdzie po raz pierwszy zetknęłam się z tą filozofią, napisał, że budując nowe, zabieramy ze sobą część tego, kim byliśmy. Według Wabi-sabi, piękno pochodzi od zniszczenia tego, kim byliśmy, zebrania odłamków i przekucia ich na nowe „ja” — dzięki temu wysiłkowi bardziej znaczące i prawdziwe.
Zmienimy się, ale nowi MY składamy się z elementów starych nas. Nie zapominajmy o tym. Nie udawajmy kogoś całkiem innego.
Tak długo, jak ruch jest dopasowany do mnie, skrojony na moje możliwości, adekwatny do sytuacji — trzyma w kupie moją rozsypującą się psychikę i starzejące się ciało. Czuję upływ czasu, tak samo jak ciężar związany z codzienną egzystencją — i ruch może być świetnym „suplementem” diety, dopóki korzystamy z niego zgodnie z przeznaczeniem.
W 9 filarze jedzenia intuicyjnego mówimy: “Ruszaj się by poczuć różnicę”. Długo tego nie czułam, myśląc że ta zasada jest na doczepkę. Ale z czasem, jak z wszystkimi zasadami, przekonuję się jak wielki ona ma sens.
Więcej o 10 filarach jedzenia intuicyjnego: film na YouTube i transkrypcja
10 zasad jedzenia intuicyjnego – praktykuję je od 6 lat. Moje doświadczenie
Świetny artykuł.
O Wabi Sabi czytam dosłownie dziś!
Nie ma przypadków.
Ja z racji wykonywanego przez 15 lat zawodu znam metodologię Kaizen, małe kroki każdego dnia być odrobinę lepszym i właśnie tak podchodzę do aktywności.
Swoją drogą Kaizen to też nikt inny jak Japończycy.
Dlatego po prostu sobie człapobiegam tempem Niko Niko:)
a tydzień temu nabyłam domową trampolinę :). Żeby poskakać. Zajmuje mi cały tzw. "duży pokój", a że mam dwa - to jasne, jak mi na trampolinie zależało ;). Uczę się prawidłowo i krótko kicać na tej trampolinie, bo dla mnie fajny ruch, to nie nazbyt męczący ruch :)