Dlaczego przestałam straszyć siebie jedzeniem – i Ty też powinieneś
Gdyby straszenie naprawdę działało, z półek sklepowych zniknęłaby połowa jedzenia, a w automatach sprzedawano by same sałatki.
Strach to potężna emocja, która może paraliżować i zaciemniać zdrowy rozsądek. Stosowanie straszenia jedzeniem jako narzędzia do kontroli, z czasem prowadzi do tego, czego chce się uniknąć - do chorób. Nic dobrego nie wyniknie z przekształcenia czegoś, co naturalnie służyło nam za poczucie bezpieczeństwa, w przedmiot naszych lęków.
Pomimo fantastycznych zaleceń dietetyki, rujnuje nas jej zerojedynkowość. Moglibyśmy jeść więcej tego, co odżywcze, i zwracać uwagę na wpływ pokarmów rekreacyjnych na nasze ciało, samopoczucie, ogólne funkcjonowanie. Ale tego nigdy nie zrobimy, bo spada na nas bomba: „Rzuć całe jedzenie, które lubisz – ono cię zabija.”
Cóż, niewiele czasu trzeba człowiekowi, by się zorientował, że wcale go nie zabija. A to, że powoli zaczyna się czuć coraz gorzej, nie ma znaczenia. Działa to bowiem jak gotowanie żaby. Zmiany są zbyt wolne, by dało się je zauważyć. Lęk zostaje oswojony.
Możemy się czuć paskudnie ze zwlekaniem, by zadbać o siebie, ale pocieszamy się tym, że będzie kolejny poniedziałek i kolejny Nowy Rok. Niech ta rezygnacja ze wszystkiego co miłe, i akceptacja zamęczania się znienawidzonymi ćwiczeniami się odwlecze, ile się da. „Niech no jeszcze trochę pożyję.”
Wielu sławnych influencerów zbudowało karierę na „leczeniu” straszeniem i kreowaniem wroga.
To jest problematyczne, szczególnie w sytuacji, gdy człowiekowi naprawdę jest potrzebna drastyczna zmiana, ale on już nie ma siły. Nie wygra z „narkotykiem”, nie zmusi się do kolejnej próby, wstydzi się – ale już nie boi.
Gdyby tylko zamienić propagandę strachu na promocję ekscytacji odkrywania świetnego samopoczucia – poprzez ciekawość, naukę i zabawę – chciałoby się nam. Chciałoby się tak bardzo, że ciężko byłoby zatrzymać dorosłych ludzi przed robieniem tych wszystkich dobrych dla nich rzeczy.
Podam tutaj przykład Ani, która symbolizuje wiele moich klientek chcących przestać się odchudzać i nauczyć się jeść normalnie. Ania, zaraz po diecie ketogenicznej zastosowanej na insulinooporność za namową lekarza, musi przejść na dietę lekkostrawną z powodu operacji wycięcia pęcherzyka żółciowego. Zaczyna jeść biały ryż, kaszkę mannę na mleku i biały chleb z dżemem. Wpada w panikę, ponieważ musi jeść to wszystko, przed czym zawsze ją przestrzegano.
Jak można zamienić jajecznicę na maśle na ciasto drożdżowe z dżemem?
Często mówi się, że jeśli pozwolisz sobie na słodką bułkę, poziom glukozy gwałtownie wzrośnie, a następnie spadnie. Potem rzucisz się na słodycze, przytyjesz kilka kilogramów w mgnieniu oka i nieodwracalnie zrujnujesz swoje zdrowie. Brzmi przesadnie – ale czyż nie takie scenariusze układamy sobie w głowie?
Bazując na ogólnej wiedzy o insulinooporności, zakładamy, że posiłek złożony z dużej ilości łatwoprzyswajalnych węglowodanów spowoduje hipoglikemię. Taki posiłek prawdopodobnie najpierw wywoła senność, a silne uczucie głodu powróci bardzo szybko. Jednak – czy to jest niezmienna prawda?
Na jednej z konsultacji z klientką omawiałyśmy jej bardzo nietypowy przypadek insulinooporności. Czasami po zjedzeniu świetnie zaplanowanego, zdrowego i zbilansowanego posiłku doświadczała zjawiska hipoglikemii. W inne dni, po zjedzeniu białej bułki z dżemem słodzonym cukrem, była najedzona przez wiele godzin i nie doświadczała wahania glukozy we krwi. Nie odczuwała też senności ani szybkiego powrotu głodu. Czyżby jej insulinooporność była nietypowa? Nie. To chodzi o ciało, które trzeba poznać, zrozumieć i nauczyć się je obsługiwać.
Wiem jak trudno zrobić to samemu. Robię to od 7 lat i nadal się uczę! Dlatego zapraszam Cię na wydarzenie, na którym podzielę się częścią wiedzy.
Dołącz do bezpłatnych Warsztatów 10 czerwca: Porozmawiajmy o Głodzie
Śmiech lepszy niż strach
Naukowcy przeprowadzili interesujące badanie, które sprawdzało wpływ nastroju na poziom glukozy we krwi u osób z cukrzycą.
W dwudniowym eksperymencie uczestniczyło 19 pacjentów z cukrzycą typu 2 oraz 5 zdrowych osób (link). W oba dni uczestnicy spożywali identyczny posiłek o wartości 500 kalorii. Pierwszego dnia uczestniczyli w nudnym wykładzie bez elementów humoru, natomiast drugiego dnia byli częścią dużej publiczności na pokazie komediowym.
Badacze zaobserwowali istotne różnice w poziomach glukozy we krwi po posiłku – średnia 2-godzinna glikemia poposiłkowa była znacznie niższa po pokazie komediowym w porównaniu do nudnego wykładu. Wzrost glikemii poposiłkowej wyniósł 6,8 mmol/l po wykładzie, ale tylko 4,3 mmol/l po pokazie komediowym. Ta różnica była statystycznie istotna. U zdrowych osób różnica była znacznie mniejsza.
Autorzy badania doszli do wniosku, że śmiech hamował wzrost poziomu glukozy we krwi po posiłku u pacjentów z cukrzycą. Zwrócili również uwagę, że nie jest to efekt pracy mięśni podczas intensywnego śmiechu, ale dobrego samopoczucia, które pozytywnie wpłynęło na reakcję organizmu na jedzenie.
Jeśli nuda szkodzi, to do czego prowadzi strach?
Rozważmy teraz sytuację z życia codziennego wielu ludzi. Jeśli nuda z badania wiązała się ze sporym wzrostem poziomu glukozy, jak musi reagować ciało poddane stresowi, przepełnione wstydem i lękiem?
Stres jest potężnym narzędziem ciała i choć zwykle kojarzymy go z wpływem na nasze nastroje, może mieć również głęboki wpływ na nasz organizm – w tym na zdolność do regulowania poziomu cukru we krwi. Może to mieć poważne konsekwencje dla kogoś, kto ma cukrzycę, stan przedcukrzycowy czy insulinooporność albo zwyczajnie chce zapobiec tyciu.
Stres to naturalna reakcja organizmu na zagrożenie, która wywołuje odpowiedź „walcz lub uciekaj”. Gdy trwa zbyt długo – jak w przypadku chronicznego stresu związanego z jedzeniem, ciałem, dietą – organizm pozostaje w stanie alarmu. Wysoki poziom kortyzolu:
podnosi poziom glukozy we krwi,
hamuje uwalnianie insuliny,
zmienia wrażliwość komórek na insulinę,
prowadzi do insulinooporności.
Plus, całkiem możliwe, że osoba wiecznie spięta będzie próbowała szukać ukojenia w jedzeniu.
Analizy badań pokazują, że stres może prowadzić do rozwoju cukrzycy, nawet typu 1. W jednym badaniu z 2016 roku przeprowadzonym na 766 pracownikach z Pekinu (link), wykazano silny związek między stresem zawodowym a insulinoopornością. Potwierdziły to także badania polskich naukowców z 2020 roku. Z kolei w 2023 roku badanie przeprowadzone na 500 000 osób z Chin wykazało, że skumulowane i specyficzne stresujące wydarzenia życiowe były istotnie związane ze zwiększoną częstością występowania cukrzycy (link).
Negatywne emocje – niepokój, lęk, poczucie winy – realnie wpływają na poziom glukozy we krwi. I odwrotnie – pozytywne emocje, takie jak śmiech, bliskość, spokój, bezpieczeństwo – pomagają ten poziom obniżać.
Człowiek nie jest zestawem oddzielnych narządów. Umysł nie jest eterycznym bytem. Jesteśmy całością – myśli, emocje, ciało, doświadczenia. Jeśli to, co ma nas leczyć, jednocześnie nas przeraża – to nie działa.
Dlatego przestałam straszyć jedzeniem. I Ciebie też do tego zachęcam.